poniedziałek, 22 września 2014

Imagin z Niallem . ;) Jakby coś to [i.t.p] znaczy imię twojej przyjaciółki , a [t.i] to znaczy twoje imię :)


Był wieczór . Siedziałaś właśnie na łóżku i byłaś na Facebooku oraz jadłaś tosty na kolację . Usłyszałaś dźwięk wiadomości z czatu na Fb . To była Twoja przyjaciółka [i.t.p] . Napisała Ci , że jutro o 20:00 robi imprezę . Bardzo się ucieszyłaś , bo dawno na żadnej nie byłaś . To znaczy byłaś zapraszana , ale zawsze musiało Ci coś przeszkodzić : albo byłaś chora , albo miałaś szlaban . Pobiegłaś do kuchni spytać mamę czy możesz iść jutro na imprezę .
-A kto ją wyprawia ? - zapytała mama .
-[i.t.p] - odpowiedziałaś .
-Hmm.. No dobrze możesz iść . Ale weź klucze , bo ja i tata jedziemy do Paryża . Po drodze na lotnisko możemy cię podwieźć .
-To super !
Poszłaś do swojego pokoju i napisałaś przyjaciółce , że przyjdziesz . O 22:35 wyłączyłaś laptopa , ale nie szłaś jeszcze spać . Przygotowywałaś ciuchy , w których chcesz iść na imprezę . Siedziałaś do w pół do pierwszej , ale warto było . Przygotowałaś sobie bluzkę na ramiączkach galaxy , dżinsowe szorty i czarne conversy . Nad makijażem chciałaś pomyśleć jutro , ponieważ byłaś mocno zmęczona . 

***
- Cześć mamo - powiedziałaś schodząc rano na dół .
- Cześć córeczko . Dobrze się spało ? - spytała mama .
- Tak - odparłaś krótko .
- [t.i] uważaj na tej imprezie . Nigdy nie wiadomo kto tam będzie - powiedział tata zmieniając temat .
- Oczywiście , że będę uważać , nie mam pięciu lat !
- Ja i tata wrócimy pojutrze o 2:00 w nocy - oznajmiła mama.
- Spoko - odparłaś sprawdzając czy nie dostałaś jakiegoś sms'a .

***
Właśnie jechałaś na imprezę . Po drodze jeszcze szybko musnęłaś usta błyszczykiem .
- To tutaj? - zapytał tata .
- Tak , to tutaj .
- Pamiętaj , wracamy pojutrze o 2:00 - przypomniała mama .
- Okay .
- Baw się dobrze! - powiedzieli chórem rodzice .
- Będę , dzięki - uśmiechnęłaś się i poszłaś .
Zapukałaś do drzwi [i.t.p] .
- Hej [t.i] ! - zawołała radośnie .
- Cześć ! - odpowiedziałaś .
- Śmiało , wejdź .
Weszłaś do domu [i.t.p] . Impreza wyglądała nieźle . Wszędzie wisiały serpentyny , balony . Stół był obłożony chipsami , słonymi paluszkami , słodyczami i wszelkiego rodzaju napojami . Impreza rozkręcała się coraz szybciej . Po dwóch godzinach tańczenia usiadłaś na kanapie , na której siedział też pewien chłopak . Blond włosy postawione na żelu , błękitne oczy . Był całkiem ładny . Zauważyłaś , że przygląda się Tobie . Spojrzałaś na niego i uśmiechnęłaś się .
- Cześć , jestem Niall . Jak ci na imię , ślicznotko ? - zapytał .
- Hej , mam na imię [t.i] - odpowiedziałaś . Po całym ciele przeszedł Cię miły dreszcz .
- Fajna impra co nie ? - powiedział i spojrzał na sufit .
- Tak , fajna - odpowiedziałaś , widziałaś po nim , że próbuje Cię poderwać .
- Zatańczymy ? Jako przyjaciele ? - spytał po niecałej minucie .
- No dobrze - odparłaś .
Z Niallem tańczyło Ci się bardzo dobrze . On co chwilę głaskał Twoje włosy , a Ty patrzyłaś w jego piękne oczy . Nie było Cię stać na tyle odwagi , żeby powiedzieć mu , że Ci się podoba .
Impreza dobiegała końca . Wszyscy rozeszli się .
- Słuchajcie , ja idę spać jak coś - powiedziała [i.t.p]
- Okay , my wychodzimy . Pa - pożegnałaś się i wyszłaś . Niall wyszedł za Tobą .
- Idziesz do domu ? - zapytał .
- Tak idę . A co ?
- Wiesz .. Bo chyba jednak nie idziesz .
- Co próbujesz przez to powiedzieć ? - zdziwiłaś się jego zachowaniem .
Niall chwycił Cię w talii i zabrał do swojego samochodu .
- Eeem Niall ? Dokąd jedziemy ?
- Do mnie .
Zamilkłaś . Nie wiedziałaś po co on Cię tam wiezie . Szczerze to bałaś się .
Zajechaliście na miejsce . Chłopak chwycił Twoją rękę . Bardzo bałaś się tego do czego on zmierza .
- [t.i] .. - zaczął .
- T-tak ? - przełknęłaś ślinę .
- Czy chciałabyś .. no wiesz .. chodzić ze mną ? Chciałem ci powiedzieć , że jesteś prześliczna , słodka i miła .
- Czy ja chcę z tobą chodzić ? Pewnie , że tak ! - odetchnęłaś z ulgą . Już bałaś , że Niall coś Ci zrobi !
***
Po kilku dniach Twoi rodzice przyjechali . Powiedziałaś im o Niallu , imprezie ... Tydzień później przedstawiłaś go swoim rodzicom . Bardzo go polubili :)

Fajny ?

piątek, 29 sierpnia 2014

Harry, smutny z happy endem (smutny dlatego, że ona oberwała) for Vanessa Styles Połozowska :)
Szłam szybko. Wręcz biegłam, wstrząsana obrazami przeszłości. Było nam razem tak dobrze...
A teraz uciekałam przed nim, ślizgając się na piasku plaży Australii. Mokre włosy opadały mi na twarz i rozmazywały tusz do rzęs. Mogło się wydawać, że płaczę. Przechodnie patrzyli na mnie zdziwieni. W końcu Jacob mnie dopadł i przewrócił na piasek niedaleko pomostu. Plaża się wyludniła, jedynie po wodzie pływała motorówka. Chmury przysłoniły słońce.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam i kopnęłam go w krocze. Zwinął się z bólu, ale to dało mi przewagę. Zerwałam się z piasku i pobiegłam dalej, nie zważając na jego groźby. Klął, leżąc na piasku. Nie trwało to długo - rzucił się za mną, zaślepiony nienawiścią. Dlaczego mnie gonił? Nie wiedziałam.
Wybiegłam za budkę z napojami i znalazłam się w pułapce. Przede mną i po lewej rozciągał się wysoki klif. Po prawej droga była zamknięta przez ocean. Chciałam się wrócić i trafiłam oko w oko z Jacobem.
- Och, nasz princessa ma problem? Niedługo śliczna twarzyczka zniknie? Nie martw się, zadzwonię po karetkę. Albo nie, wrzucę cię do morza! - krzyczał tak głośno, że na łódce obok zamarły śmiechy. Ktoś wskoczył do wody.
- Jacob, co ja ci zrobiłam? - zapytałam i poczułam jego pięść na swoim policzku. Zapiekło. Łzy mimowolnie poleciały mi po twarzy i skapywały na piasek. Jacob roześmiał się głośno.
- Płacz sobie, płacz! Być może to będą ostatnie łzy w tym życiu. - krzyknął i znów oberwałam. Uderzyłam głową o coś twardego. Chciałam umrzeć, ale nigdzie nie widziałam tego białego światła, o którym tyle się mówi, więc tylko leżałam bez ruchu. Słyszałam, że Jacob krzyczy. Potem ktoś przybiegł i słychać było chrupnięcie jak wtedy, gdy Garry - mój kuzyn, u którego spędzałam te wakacje - złamał sobie nos. Potem usłyszałam pospieszne kroki w moją stronę. "Teraz umrę", pomyślałam i czekałam na ukojenie. Jednak ktoś tylko się nade mną pochylił i przyłożył chłodną, mokrą rękę na mojej szyi. Powoli otworzyłam jedno oko.
Pierwsze, co zobaczyłam, to poskręcane, mokre włosy. Woda z nich skapywała na mnie, przyjemnie chłodząc opuchnięty policzek i górną wargę - miejsca, w które oberwałam od Jacoba. Otworzyłam drugie oko i ten ktoś się odwrócił.
Chłopak. Na oko siedemnastoletni. Zielone oczy. Duży nos. Dosyć długie włosy. Umięśnione ramiona. Zachrypnięty głos, gdy coś mówił. Skupiłam się na jego słowach.
- Halo? Słyszysz mnie? - zapytał. O mamusiu, co za chrypa...
Chciałam odpowiedzieć, żeby nie wyjść na idiotkę. Poruszyłam ustami i poczułam przeszywający ból. Złapałam się za górną wargę. Była teraz wielka jak poduszka.
- O matko, mój łeb... - wymamrotałam. Chłopak przytrzymał mnie za plecami i dźwignął, żebym usiadła. Pachniał. Bardzo ładnie pachniał.
- Nic ci nie jest? - zapytał. Tym razem zachowałam spokój, chociaż jego głos tak na mnie działał...
- Chyba... Coś mi się stało.
Roześmiał się. Miał olbrzymi uśmiech.
- Oberwałaś od jakiegoś kolesia... Znasz go?
Dotknęłam ręką głowy. Włosy splątały się. Było w nich pełno piasku.
- Taa... To mój chłopak.
Mój wybawca zbladł. Widziałam, że zamarł w bezruchu i przyglądał się czemuś za moimi plecami.
- Ten idiota, który rzucił się na ciebie z pięściami i krzyczał że cię zabije to jest twój chłopak? - zapytał poważnie.
- Nooo... Był.
Chłopak gwałtownie wypuścił powietrze z płuc.
- Czyli jesteś sama?
Uśmiechnęłam się do niego.
- Można tak powiedzieć.
Chwilę jeszcze siedzieliśmy na piasku, a potem jakiś blondyn w Hawajkach przybiegł do nas. Widząc mój policzek lekko zbladł i zwrócił się do zielonookiego:
- Kto to jest? I co jej się stało?
- Jej były ją pobił.
- A ty, jako obrońca uciśnionych od razu ją uratowałeś? - uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam.
- A przedstawił się chociaż? - zapytał blondas. - Ja jestem Niall.
- A no tak, zapomniałem prawie. Jestem Harry. - podstawił mi pod nos rękę. Uścisnęłam ją.
- Jessica.
Staliśmy chwilę w milczeniu.
- Może... - zaczął blondyn, ale ktoś wbiegł w nasz krąg. Wysoki chłopak ścięty na Biebera.
- Nie no, chłopaki! My się martwimy a wy jakieś romanse kręcicie... - chciał coś jeszcze dodać, ale zobaczył moją wargę. Oczy mu się rozszerzyły gdy spostrzegł minę Harrego. - Hazza... Tylko nie mów że ty jej to zrobiłeś. Paul nas zabije. - zaczęli się kłócić.
Znów ktoś przyszedł. Tym razem dwoje chłopaków - jeden z nich, z brązowymi włosami podszedł do Harrego, Nialla i tego trzeciego który się nie przedstawił. Drugi, wyglądający na Wietnamczyka, podszedł do mnie.
- Co ci się stało? - popatrzył na mój policzek i delikatnie go dotknął. Poczułam lekki ból, ale zalała go nagła fala rozkoszy, bo chłopak miał zimne ręce.
- Nie zabieraj... - westchnęłam z ulgą. Zamknęłam oczy.
Chłopak roześmiał się.
- Jestem Zayn.
- Jessica. - otworzyłam oczy i zobaczyłam pięć par oczu wpatrujących się we mnie. Zmieszałam się.
Harry przyjrzał mi się z ciekawością.
- Może cię odprowadzimy? - zapytał grzecznie.
- Nie chcę wam robić kłopotu. Pewnie wasze dziewczyny będą złe za to, że rozmawialiście... - nie skończyłam, bo wszyscy ryknęli śmiechem. Jedynie ten podobny do Biebera zachował spokój.
- Co was tak bawi?
Przestali się śmiać, jednak nadal chichotali. W końcu ten, który obok mnie klęczał odpowiedział rozbawiony:
- My nie mamy dziewczyn!
Teraz to ja się roześmiałam, aż do płaczu.
- Jak niby tacy przystojni kolesie mogą nie mieć dziewczyn? - zapytałam przez łzy.
- To my jesteśmy przystojni? - zapytał Harry. Przestałam się śmiać i udawałam poważną.
- No nie mów, że nie jesteś przystojny.
Słyszałam tylko jedno głośne "uuuuuuu" z ust chłopaków.
- Harry, znów masz branie! - krzyknął blondyn, chociaż równie dobrze mogło to być " ty baranie".
- Nie dość, że wszystkie nasze fanki zgarniasz dla siebie, to jeszcze ratujesz je przed oprychami!
- Może im nie przeszkadzajmy?
- Brawo, Hazza!
Zamurowało mnie.
- Chwila, chwila, czekaj. Jakie fanki? - zapytałam, nadal siedząc na ziemi. Tym razem nie śmiali się, tylko patrzyli na mnie z szeroko otwartymi oczami. Harry się uśmiechnął.
- Nie znasz nas? - zapytał rozbawiony.
- Nooo... Raczej nie... Ale możliwe że tak... Bo wiecie, mam jeszcze szok pourazowy. A kim wy jesteście? - popatrzyłam na nich. Harry nadal się do mnie uśmiechał. Niall był zaszokowany, zupełnie jak ten chłopak z brązowymi włosami. Ten a'la Bieber zachował spokój. Wietnamczyk przyjrzał mi się dokładnie.
- Znasz One Direction?
- Coś mi się obiło o uszy. To jest ten boysband z Anglii... Też jestem stamtąd. W szkole ciągle o tym mówią. I Emily ich słucha.
- No właśnie. - powiedział Zayn. - To my.
Czy można zachłysnąć się powietrzem? Bo chyba właśnie to zrobiłam.
- Oooo... Nie wiem co powiedzieć. To trochę... Dziwne. - podniosłam się z piachu. Zakręciło mi się w głowie i straciłam równowagę. Zayn mnie podtrzymał i oddał w ręce Harrego.
- Chcesz z nami popływać? - zapytał uśmiechnięty.
- Muszę się ogarnąć. - strzepnęłam piasek z włosów. - Może innym razem.
Uśmiechnął się ciepło.
- Odprowadzić cię?
- Poproszę. - odwzajemniłam uśmiech. Poszliśmy do mojego domu, który znajdował się niedaleko.
Po wejściu na plac zobaczył mnie Garry - mój kuzyn. Zlustrował wzrokiem i zamarł. Za mną Harry stał niepewnie, tylko w Hawajkach.
- Tyyy!!! - krzyknął do niego Garry i chciał zaczął go gonić. - Coś zrobił Jessice!?
- Nie, Garry! Zostaw go! - wrzasnęłam i zaczęłam go uspokajać. - To Jacob uderzył! Harry mnie uratował! - krzyczałam, chociaż ból rozsadzał mi wargę. W końcu kuzyn zrozumiał i przeprosił Hazze za swoje zachowanie. Weszliśmy do domu, pożegnałam chłopaka i poszłam na górę, żeby móc się spokojnie przebrać. Gdy już to zrobiłam, zeszłam do kuchni po lód. Ku mojemu zaskoczeniu siedział tam Harry, przyglądając mi się uważnie.
- Ładnie sobie mieszkasz - powiedział uśmiechnięty. Wyciągnęłam lód, włożyłam do ściereczki i przyłożyłam do wargi. To była taka ulga, że aż westchnęłam.
Chłopak chrząknął.
- To pójdziesz ze mną popływać? - zapytał. - Znaczy się, z nami.
Pokiwałam głową, ubrałam kostium i zeszłam na dół, spodziewając się, że Harry nadal będzie siedział przy stole. Ten jednak był już obok drzwi.
- Czekaj, tylko wezmę sok. - powiedziałam, idąc do kuchni. Złapał mnie za nadgarstek i spojrzał zielonymi oczami w moje oczy.
- Ty naprawdę nie jesteś naszą fanką? - zapytał. Zaprzeczyłam.
- A lubisz sport?
- Gram w nogę i jeżdżę konno, poza tym lubię sportowe wózki, liczy się? - uśmiechnęłam się.
- A lubisz muzykę? - zapytał podejrzliwie. Przytaknęłam zdenerwowana.
- Gram na pianinie i gitarze, czasem perkusja, uczyłam się na skrzypcach, ale słabo mi idzie.
Uśmiechnął się szeroko.
- Chyba znalazłem dziewczynę. - powiedział jakby w transie i pocałował mnie. - Taak! Znalazłem dziewczynę! - wydarł się i pobiegł na dwór, zostawiając mnie zdumioną przed drzwiami.

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

+18 * tu też Niall nie jest sławny naszła mnie faza *
Rozejrzałaś się po pokoju.Twoje nadgarstki wręcz pluły krwią.
n:Nie chciałem by cię on zranił, proszę skarbie nie płacz - oznajmił cichym głosem.
Nie mogłaś mu wybaczyć, tego że zostawił cie sam z tym brutalem, ale kiedy on go bił jeszcze bardziej nie umiałaś mu wybaczyć. Lecz jego oczy i postać ducha sprawiła że pocałowałaś go namiętnie mówiąc ze jesli cię teraz zostawi to już nigdy więcej nie bedzie spał spokojnie.Blondyn wziął to na poważnie.
Usiadłaś na niego okrakiem, dotykając jego torsu tak pobitego.Każdy twój dotyk nie był pierwszy raz ukojeniem lecz jego bólem.Chciałaś by cierpiał i mówił że masz przestań.Nie zrobiłabyś tego nigdy, bo on nigdy nie powstrzymał jego wystarczająco szybko.Dotknęłaś jego tatuażu, data kiedy zabili mu siostrę. Jeździłaś po niej swoimi obolałymi palcami
ty: niedługo tu będzie tez moja - jękłaś.
n: nie pozwolę temu dojść - odprysł
ty: nie zrobisz nigdy mojej daty bo ja nigdy nie będę twoja, już teraz- dodałaś wbijajac palce w jego rany.Jęknął.Po chwili zaczełaś sssać jego szyje.W jego poliki wbijałas paznokcie.W jego rany przybijałaś piątkę. Aż w końcu zjechałaś do jego dołu.Spojrzałaś się na niego, nie mogąc uwierzyć że ci pozwala i mocno z całej siły docisnęłaś go tam tak mocno że chłopak się zwił z bólu.Zdjęłaś ubrania i stanęłaś przed nim.
ty: kochaj mnie, tylko raz, poniewaz potem będę miała uraz do końca.-dodałaś. to była prawda teraz cały jesteś oszołomiona a potem przejdzie ci i będziesz jęczała z bólu jak on , nigdy nie móc pozbyć się wspomnieć jak cię dotykał i ranił.Nigdy to nie tylko był prawie gwałt ale to był gwałt emocjonalny .Niall wstał i rzucił cie na łóżko. Nawet nie skupiał się na twoich ranach, tylko trzymał zakrwawione nadgarstki w swoich dłoniach tak byś mu się nie wyrwała,robił to tak jak on.A ty nie chciałaś by przestał, nie mogłaś.To i tak koniec.Niall zaczał calować twoje piersi , schodząc w dół.Wbił dwa palce a ty nawet nie poczułaś ukojenia,wręcz żal i smutek że sobie na to pozwalasz.Niall spojrzał w twoje oczy, oboje wiedzieliscie że to jest zbyt trudne i za bardzo się staracie.Po minucie wbił się w ciebie a ty tylko płakałaś ,szepcąc że go kochasz .Kiedy jego ruchy stały się na tyle silne byś mogła poczuć rozkosz wbiłaś mu paznokcie w jedną wielka ranie na placek.Prysła krew a ty tylko zamknęłaś oczy pozwalając sobie dojść i mu też.Usiadłaś na łóżku, cała zapłakana
ty: właśnie to miija szok mija - mówiłaś w kółko a on tylko stał i cię trzymał w swych ramionach .Zaniósł cię do wanny i umył po czym ubrał i posadził na łóżku
ty: to co teraz będzie? - zapytałaś?
n: teraz umrę - uśmiechnął się łobuzersko
ty: czemu?-zapytałaś
n: bo pozowliłem mu cię zranić i teraz patrzę jak cierpisz co sprawia że umieram - dododał biorąc broń i wychodząc. Ubrałaś siei wybiegłaś za nim .Pojechał do magazynu, stałąś obok i patrzyłaś jak go leje i krzyczy.Po chwili strzelił i prysla masa krwi.Podbiegłaś do Nialla , wyrwałaś mu broń i patrząc na nego wycelowałaś w jego serce
ty: to za to że mnie tknęłeś kurwo - szepłas strzelając w mu serce.Złapałaś mocno rekę Nialla
ty: nigdy więcej - szepłaś i z nim wyszłaś.
_
ŁOOHO MI SIE PODOBA!

MOCNY IMAGIN Z NIALLEM +18 ALBO I +19 xD


*jesteś Niallem*
Właśnie postanowiłeś zrobić porządki w ogródku. Przewalanie gnoju, sprzątanie chlewa, ogarnięcie obory, wywiezienie szamba i różne ogrodnicze sprawy. Ubrałeś swoje ujebane już w guwnie spodnie, śmierdzącą przepoconą koszulkę i gnojoskoki i byłeś gotowy, żeby wywalać gnuj. Wzięłeś widły i poszłeś na pole.
Zaczęłeś żwawo przewalać gnuj, miałeś całą stertę. Ludzie z całej wsi zwalali ci gnuj, bo to była twoja praca i czasami nawet dawali ci chleb, albo kawałek jakiejś starej kiełbasy.
-HEJ, HAJ, HELOŁ BEEEEJBE!- usłyszałeś głos za swoimi plecami. Zaciekawiony kto to może być odwróciłeś się i tak mocno zamachnęłeś widłami i wyjebałeś nieznajomemu w ryj.
-O KURWA! -usłyszałeś przerażony krzyk. -JA PIERDOLE MOJA TWARZ. - spojrzałeś na obcego i od razu poznałeś kto to jest. To ta paszteciara Agnieszka.
-hehe, praktycznie nic sie nie zmieniło, zawsze byłas brzydka, masz taka twarz od urodzenia. -powiedziałeś.  
-po co tu suko przylazłaś? Zajenty jestem. -powiedziałes.
-przyszłam pomuc ci wywalić gnuj i pomódz przy szambie -powiedziała i mrugnęła okiem
-coś ci wpadło do oka? -zapytałeś zniesmaczony
-ty przystojniaku- odpowiedziała Agnieszka
-aha, wybacz nie mam czasu na takie pierdoły, wypierdalaj, gnuj wystarczajonco jebie.
-ale ja sie myłam dzisiaj-powiedziała ze smutkiem w oczach -nawet specjalnie dla ciebie ogoliłam bobra i jedno pache, bo golarka sie zacieła i nie starczyło na drugą.
Wtedy poczułes ciepło na sercu. Poczułeś, że Agnieszka ma coś w sobie, że to ta dziewczyna, o której pisze sie romantyczne ksionżki i które bierze sie do drogich restauracji. 
-Agnieszka, ja... Kocham cię. -powiedziałeś zauroczony jej urodą. Podobno człowiek zakochany nie widzi wad drugiej osoby. To prawda. Nie widziałeś już tego, że brak jej sześciu zębów w górnej szczęce, że ma krzywy nos, nie ma jednego ucha, a denka od okularów są grubsze niż denka od wina. Jej nogi były krzywe na wszystkie strony świata, a cycki, a raczej ich brak nie miały znaczenia. Bo miłość jest ślepa.
-Ale Niall... -powiedziała
-morda tępa dzido- powiedziałeś -chodź potaczamy się w gnoju, zasługujesz na wszystko co najlepsze, a potem wykąpiemy się w szambie. 
-OŁMAJGASZ NIALLER- powiedziała Agnieszka. -Wtedy ponownie cię olśniło. Jakaż ona jest intelinientna i światowa. Zna jenzyki obce. To idealna sztuka na żone. Będzie informowała cię o zagranicznych nowinkach w rolnictwie takich jak nowe traktrory, czy nawet... ledwo przeszło ci to przez gardło... przewalarki gnoju. Wtedy... Wtedy mógłbyś już przestać codziennie wywalać gnuj. Może w końcu ludzie ze wsi zaczęli by cię odwiedzać i w końcu ktoś zburzyłby ten mór wokuł twojej posesji. Kiedy zaczęłeś tak marzyć nagle poczułeś jak ktoś szturcha cię za ramię. 
-Halo? Hello? Hi? Guten Acht? -jej słodki głos doprowadzal cię do szaleństwa, twuj kolega stał na baczność. -Niall? -wtedy otworzyłeś oczy, a Angnieszka stała zupełnie naga, jak ją Adam stworzył i masowała sie gnojem. Podnieciło Cię to. Bardzo. O mało nie eksplodionizowałeś.
-A...A...A...- sapałeś.
-Agnieszka- dokończyła Agniesza.
-A...A...A....-nie mogłeś dokończyć.
-Agnieszka debilu- powturzyła aga.
-A...apsik.- psiknęłeś i niechconcy twoje gluty poleciały na jej twarz.
Angnieszka jakby nie zauważyła co sie stało. 
Wtedy postanowiłes spendzić z nią jej pierwzy raz.
-Bedne delikatny- powiedziałeś.
-Ale czemu? -zapytała.
-Nie jesteś dziewicą?- zapytałeś.
-Nie, wczoraj koń mnie zgwałcił.
-Aha. To musiał być zoofil.-odpowiedziałeś. No i poszłeś ją ruchać. Ruchałeś jo, ale nie mogła dojść, bo gnuj wszedł jej do siuśki. 
No i po godzinie doszła. 
Potem sie okazało, że była w cionży z tobą i koniem. 
Urodziła konioczłowieki. Byliście szczęsliwi. Bo jej ojciec był wujtem. Wiec wziełeś szpadel i go zabiłeś i ty byłeś sołtysem.

 

piątek, 22 sierpnia 2014

Harry +18
Imagine dla:Julii

-Zdrowie!-głosy wszystkich wypełniły pomieszczenie mieszające się z głośna muzyką
Przechyliłam kieliszek i ciecz rozpłynęła się po ciele wybudzając palące uczucie. Chwyciłam szklankę szybko zabijając nieprzyjemny posmak.
-Już więcej nie pije-powiedziałam do przyjaciółki czując jak obraz nagle znika z wszystkich wyostrzonych szczegółów-Idę na zewnątrz-biorące głęboki oddech zachwiałam się lekko na nogach kierując w stronę wyjścia
Świeże powietrze uderzyło o rozgrzane ciało.Lekki dreszcz zagościł na ciele w postawi gęsiej skórki. Usiadłam na ławce będąc pewna, że nikt mnie nie widzi.
-Wszystko ok?-usłyszałam męski głos, od razu podniosłam wzrok widząc przystojnego chłopaka w kręconych włosach, koszuli w krate i jeansach, zdecydowanie był w lepszym stanie niż ja
-Tak..-skłamałam
Ponownie wbiłam wzrok w ziemie, próbując doprowadzić się do normalnego stanu.Świat wirował kiedy zamykałam oczy dlatego pozostawienie ich otwartych wydawało się dużo lepsze. Ale co się z tym wiązało? Widok wszystkich zaciekawionych ludzi co dziewczyna i chłopak mogą robić na ławce. Ugh..nienawidzę tego.
-Jestem Harry-usłyszałam jakby z oddali choć siedział zaraz obok mnie
'Wiesz..to jest Harry. Każda laska go chce,ale to on decyduje którą przelecieć. Jest kurwa cholernie przystojny, oddałabym wszystko aby się mną zainteresował'-słowa przyjaciółki odbiły się echem zanim spojrzałam na chłopaka
Kurwa..rzeczywiście jest przystojny. Na samą widok jasnych oczu gorąca fala przepłynęła przez ciało, ale pomimo tego zimne powietrze bez wahania pociągnęło mnie do pocierania przedramion.
-A ja [T.I]-powiedziałam cicho z drżącą wargą
-Zimno Ci. Wejdźmy do środka-otulił mnie ramieniem a dziwne,ale przyjemne iskry rozpromieniły się po ciele
-Nie!-szybko zaprzeczytałam wiedząc, że jak tam wrócę nie oprę się kieliszkowi z wódką
-No dobra. To chodź-w takim stanie zawsze brakuje mi siły,ale nawet gdybym była trzeźwa i tak nie dałabym rady mu się sprzeciwić
Mocno trzymał mój nadgarstek prowadząc przez ciemną drogę.Poddałam się mu nie mając sił na jakikolwiek ruch.
-Wchodź-otrząsnęłam się kiedy otworzył tylne drzwi jak mi się wydaje jego samochodu-Będzie ci cieplej-wytłumaczył kiedy wystraszona zmarszczyłam brwi
Przyjemne ciepłe powietrze musnęło ciało. Nie potrafiłam się oprzeć szybko usiadając na przyjemnym siedzeniu. Harry zamknął drzwi od razu przysuwając moje ciało do siebie tak, że prawy bok idealnie wgrał się w jego klatkę piersiową. Otulił ramieniem zatrzymując duże dłonie na brzuchu. Nie sprzeciwiłam się kiedy ciepło jego skóry zaczęło mnie ogrzewać.Lekko się poprawiając jeszcze lepiej się w niego wtuliłam.
-Ej nie śpij bo będzie jeszcze gorzej-usłyszałam rozbawienie w jego głosie kiedy nie chętnie otworzyłam i podniosłam na niego oczy
Uśmiechnął się znacząco zaciskając dłonie na skórze brzucha, a fala pożądania od razy uderzyła w sedno. Podbrzusze. 'Oddałabym wszystko aby się z nim pieprzyć' nie zdążyłam nawet zanalizować słów koleżanki kiedy z fascynacją odwzajemniłam pocałunek. Ten smak, jego usta na swoich czułam jak rozkosz pobudza do życia każda komórkę.Momentalnie wbiłam palce w długie jego włosy. Jęknął cicho nie wiem czy z zadowolenia czy szybkości mojego ruchu.Starając się z gracją podniosłam się lekko siadając na nim okrakiem.W jednej chwili przysunął mnie mocniej do siebie. Czując jego erekcję między nogami wydobywał z siebie ciepły dźwięk co tylko uszczęśliwiło chłopaka. Szybsze oddechy zaczęły wypełniać auto a my dalej tkwiliśmy w pełnym namiętności jakby walki pocałunku. Ciągnęłam za końce jego włosów kiedy on gładził skórę pleców a po chwili  już ud. Chciałam je zacisnąć aby powstrzymać zbyt duża dawkę podniecenia, ale zacisnął dłonie mocniej uniemozliwiwjąc mi to.Odrywając się na chwile, pragnęłam złapać świeżego powietrza. Palcami kreśliłam drogę do rozporka rozkoszując się napiętymi mięśniami brzucha. Ale ja go pragnę.
-Podoba mi się-zadowolenie w jego głosie tylko rozwiało wszelkie wątpliwości przerwania tej chwili
Szybko odpięłam pasek, a kiedy nakazałam unieść mu trochę biodra, bez problemu zrobił to a moim oczom ukazało się duże wybrzuszenie. Zerknęłam na dół pragnąć go dotknąć, ale zatrzymał moje nadgarstki w ostatniej chwili.Nie tylko nie teraz. Moje silny puls w okolicy krocza pragnie go.
-O nie. Najpierw ty-szybko przez problemu dostał się pod moja bieliznę i bez żadnego ostrzeżenia wbił we mnie palec-I ta cię nikt nie słyszy-odezwał się kiedy zatkałam sobie usta dłonią kiedy zbyt szybkie i głośne jękniecie się z nich wydostało
Przywarłam do jego ust, pragnąć mieć go już w sobie. Poruszał się coraz to szybciej a fala podniecenia rosła z każdą sekundą. Serce waliło jak oszalałe.Nie mogłam zostać mu dłuższa, dlatego korzystając z jego chwili nieuwagi kiedy zapatrzony był w moje ciemne oczu sięgnęłam ręką za gumkę jego bokserek. Uśmiechnął się tryumfalnie kiedy zaczęłam poruszać w górę i w dół. Oddechy przyspieszały, a rozum pragnął go jeszcze więcej.
-Pragnę Cię-odezwał się prawie niesłyszalnie
-Teraz.Proszę-wysyczałam z strzępionymi oddechami
Nie czekałam długo kiedy sukienka owinęła się wokół tali a majtki nie wiem jak leżały na siedzeniu obok. Uniósł mnie na znaczną wysokość, jak się domyślam zakładając prezerwatywę.Skąd on ja wziął? Nie miałam czasu się zastanawiać.Powoli moje ciało zbliżało się do jego krocza. Pisnęłam czując główkę ociekającą się o pochwę. Pożądanie znalazło się na najwyższym poziomie.
-Proszę-powiedziałam błagalnym tonem kiedy subtelnie drażnił się swoim penisem wokół mojego wejścia
-Aaaał!-krzyknęłam przez pocałunek kiedy szybko się we mnie wbił
-Krzycz moje imię-po raz kolejny ledwie go usłyszałam
-Harry-szepnęłam w jego szyję rozkoszując się jego obecnością
-Krzycz!-zażądał wbijając się we mnie z znacznie większą siłą
-Harry!-poddałam się nawet tego nie kontrolując
Przyspieszał ruchów, a ja pragnęłam go pocałować. Odzwzajemnił nie przestając we mnie wchodzić. Jak cudownie go czuć. Pewnie dlatego każda dziewczyna chce go przelecieć. Najwyższy, najprzyjemniejszy moment zbliżał się wielkimi krokami a Harry nawet na chwilę nie zwalniał tempa.Całowałam go namiętnie przygryzając co chwilę jego wargę. Podniecało go to jeszcze bardziej, aż tak, ze po chwili razem rozluźniliśmy mięśnie wpuszczając z siebie wszystkie przyjemności. Opadłam na jego ramię próbując przywołać serce i oddech do porządku.
-Nie spodziewałem się, że będziesz jaka agresywna-rozbawienie w jego głosie tylko mnie rozbawiło
Przyjaciółka mi chyba nie uwierzy, że zrobiłam to z Harry'm, chłopakiem którego pragnie od dłuższego czasu.

#imagine Harry + 18.
Pracujesz dla Harry’ego i jego żony od 3 miesięcy. Zaczeliście się zbliżać do siebie coraz bardziej. Jego żona jest totalną suką i sprawia Harry’emu wielki ból i trud w życiu; spędzając całe dnie w biurze ze swoim nowym asystentem. Jest ci przykro gdy widzisz co ona z nim robi, ale wy dwoje macie najsilniejszą więź seksualną, że czasami jest ci ciężko skoncentrować się przy nim.
Jego myśli o jego chwiejnych stosunkach z jego żoną rozchodzą się ponieważ patrzy na Ciebie przy ladzie. Twoje ciało porusza się z gracją i właśnie skończyłaś sprzątać. Nic nie może temu pomóc i Harry zauważa zarys Twego stanika przez ciasną lekką niebieską koszulkę. Jeansy, które masz na sobie idealnie podkreślają zarys twojej wyrzeźbionej pupy. Zaśmiał się nieznacznie, a ty się odwróciłaś. “Czemu nie przestaniesz sprzątać i usiądziesz ze mną i zjesz obiadu?” powiedział.
“Jesteś tego pewien? Nie chciałabym wpaść w tarapaty gdy ona wróci do domu.” zapytałaś się.
“Oczywiście, jestem pewien, że nic się nie stanie. Poza tym jestem Twoim szefem.” uśmiechnął się.
Uśmiechnęłaś się do niego bezradnie i przeszłaś przez pokój ze swoim talerzem. Uwielbiasz jego towarzystwo i wspólne obiady od czasu do czasu. Rzadko jadasz w domu z powodu jak długo zostajesz w ich apartamencie, gdyż Brenda wraca późno. W każdym razie cieszysz się każdą minutą spędzaną z nim. Podoba Ci się, że plakietkę “Hello I’m the Boss”. Nigdy wcześniej jej nie miał i nie musiał nikomu niczego uświadamiać. A ty nic z tym nie możesz zrobić i czujesz jak ciarki przechodzą ci po plecach gdy słyszysz, jak te słowa przeszły przez jego wargi. Każesz sobie przestać myśleć w ten sposób, bo wkońcu siedzisz z nim przy stole. Harry właśnie nalał Ci kielich wina.
Jecie obiad bardzo długo, bo cały czas śmiejecie się i wymieniacie się historiami z waszego dnia. Niezaprzeczalnie przesyłacie sobie nawzajem ciepłe spojrzenia nad drinkami, które nie przechodzą niezauważone. Harry’ego oczy mówią wszystko. Seksualne napięcie między wami dwoma staje się ciężkie i szybko wzrasta. On czuje, jak jego oddech się poglębia. Kropelki potu spływają mu po twarzy, gdyż koncentruje sie na tym jak Twoje piersi wyglądałyby gdyby ściągnął Ci koszukę. Próbuje skierować swoje mysli na inny tor, ale nie potrafi tego zrobić. Wie, że to jest to. Ten czas już nadszedł. Nie może dłużej czekać.
Podnosi dłoń i wyciera pot z czoła i dopija wino. Odsuwa kielich z twardym głuchym głosem. “Wiesz co? Ta koszulka wygląda na Tobie za dobrze.” mówi z poważnym wyrazem oczu.
“Co za niespodzianka” pomyślałaś i zaskoczyłaś się jego bezczelnością w Twoją stronę. Zastanawiałaś się, czy on na serio to powiedział. Bicie twego serca momentalnie przyspieszyło, oddech staje się cięzszy bo właśne zdałaś sobie sprawę gdzie to właśnie masz iść. Czujesz, że powinnaś zatrzymać tę maszynę, lecz tego nie robisz. Chcesz tego tak bardzo jak on. “Erm, dziękuję panie Styles.” powiedziałaś i posłałaś mu zalotny uśmiech. Wstajesz. Zrobił to samo i poszedł w twój ślad zasuwając pierw krzesło. Zarzucił uwodzicielski uśmiech i jednym ruchem ręki zrzucił cały obrus ze stołu; zbijając wszystkie talerze, szklanki na podłodze. “Stawiam, że ta koszulka wyglądałaby jeszcze lepiej gdyby jej na tobie nie było. Wskakuj a pokarzę Ci dlaczego powinnaś nazywać mnie p.Styles”.
Zanim zdąrzasz się powstrzymać, Harry zmniejsza przepaść mięszy wami. Twe oczy skupiły się na jego oczach. Wskoczył do Ciebie i wplótł swe palce w Twoje włosy i przyciągnął twoją twarz do jego. “W gruncie rzeczy” zaczął przeszukując twe niebieskie oczy “będziesz krzyczeć dokładnie to”.
Tracisz kontrolę i mu ulegasz. Jego palce przyjemnie muskają twą szyje. Goracy słodki oddech spada kaskadą ciepło ponad twoją twarzą. Słowa przechodzące przez Twoje wargi cumują bicia twego serca. Jesteś gotowa i skłonna do zrobienia tego, czego on od ciebie oczekuje. Jego palce chwytają twych włosów mocniej, gdyż jego druga ręka obejmuje cię w pasie i ciągnie twe ciało do jego. Harry’ego oczy pozostają umieszczone i skupione na tobie. Przybliża się do Ciebie i całuje z zapałem, głodny uczucia. Pragnął czuć twe wargi na jego wargach i kontur twego doskonałego ciała. Zamierza pamiętać o każdym najmniejszym detalu.
Nieznacznie obraca Twe ciało, ustawiając Cię na stole kontrolując ramieniem twój pas. Podniósł Cię z siłą i sadza na stole. Jego obie dłonie zjeżdżają w dół by dosięgnąć dołu bluzki, którą masz na sobie. Naciska swe wargi ku twoim, jego zamiary są czysto widoczne, rozpoczyna wolno zdejmować Twoją koszulkę, odsłaniając to o czym śnił.
Twe piersi już stoją na baczność w twoim niebieskim koronkowym staniku. Sprawia to, że Harry już drży na myśl co jej robi. Prosi o to bardziej, niż kiedykolwiek czegokolwiek w swoim życiu.
Wyrzuca twoją koszulkę z ciebie, jego oczy z zapałem ilustrują jej wspaniałe ciało. Zawija swe ramiona wokół Twego pasa, zatrzymując Cię na długi głęboki pocałunek. Gdy wasze jezyki goraczkowo tańczą ze sobą, Twe ciało naciska mocniej do jego. Nastawienie Harry’ego może nie pomóc i stać się oczywiste w jego poszukiwaniu spokoju. Harry mocno przylega między twoimi udami i natychmiast czuje, jak twe gorąco rosło przez wilgotność twych jeansów. Z każdą sekundą pragnie Cie więcej i bardziej.
Odciąga jego twarz od twojej rozdzielając niechętnie wasze wargi. Uśmiecha się i doszedł dłońmi do wysokości twych spodni, szarpiąc lekko; spoglądając Ci w oczy. “Pragnę Cię, zdjemij spodnie” powiedział bez wahania w głosie. Natychmiast stałaś się mu posłuszna i podnosząc pupę pozwalasz mu powoli ściągnąc je z Ciebie.
Harry zbliża się do Ciebie, ale ty zatrzymujesz go ręką na jego klatce piersiowej stopując pościg. “Teraz ty” powiedziałaś lekko szarpiąc za jego T-shirt. On chętnie ściąga to i całą resztę ciuchów pozostając z bokserkach.
“Jesteś gotowa by postępować zgodnie z poleceniami Twojego szefa?” zapytał. Kiwasz głową na “tak” ponieważ on kładzie swoje ręce na twoim pasie i zsuwa cię ze stołu stawiając Cię przed nim. Kładzie obie ręce na twoich policzkach i powoli wędrując nimi do twych włosów zatrzymując je tam. Zanim się zoriętowałaś, klęczysz przed nim. Jego koleżka już nieznacznie skacze z bliskości twych ust.
Podnosisz ręce do dumowego paska przy jego bokserkach, ściągając je i przeciągając do jego kostek. On odszedł i całkowicie je ściągnąć; kopiąc je gdzies w głąb pokoju. Jego palce zaciskają się w twoich włosach. Przyciąga twe usta do jego penisa. Pstrykasz swym językiem wokół głowy, dokuczając mu tak nieznacznie. On nie naciska cię dalej. Chce zobaczyć co możesz robić. Wolno rozszerzasz swe usta i pozwalasz mu wejść tam. Ssiesz go lekko w każdym calu. Bierzesz go całego w buzi i zatrzymujesz się pozwalając mu odetchnąc w tobie. Patrzysz w górę i zauważasz zaskoczony wyraz jego oczu zanim wycofujesz się i wolno powtarzasz co robiłaś; twój język wciąż pracuje wokół jego trzonka.
“O… Mój… Boże” mówi i łapie oddech w gardle. “To uczucie… jakbyś kochała się z moim penisem podczas gry to robisz” zalotnie uśmiechasz się do jego słów i kontynuujesz dając mu więcej przyjemności. Odrzucił wzrok do góry, pochylając jego głowę w tył; przy tym ciągnąc cię za włosy bardziej, co sprawiło, że chcesz wciąż to robić. Czuje, że zaczyna budować się w nim wybuch, ale nie jest gotowy by go z siebie wypuścić. Chce zerwać Cię z kolan i rzucić Cię na stół, lecz nie chce przestać na Ciebie patrzeć w tym momencie. Jego wzrok jest wypełniony szczęściem, a to wiele więcej niż oczekiwałaś i to jest niewiarygodne.
Przygląda się jak utrzymujesz prędkość jeszcze pare minut i nie może oderwać się od Ciebie. To co robisz jest czymś nowym, takiej przyjemności jeszcze nigdy nie czuł. Musi walczyć, aby nie utracić kontroli. “Wstań” nagle powiedział. Zatrzymałaś się i wstałaś; Harry pomógł Ci, gdyż wciąż trzyma Cię za włosy. Jego ręka zaciska się, a on robi krok do przodu. Odpycha Cię powoli na stół i teraz jego penis jest pomiędzy twoimi udami. Zatrzymuje twoją głowę, umieszczając swoje wargi na twojej szyi, siejąc jasne całusy aż do twojego obojczyka. “Mam nadzieje, że nie będziesz miała mi za złe gdy będę energiczny” powiedział, jego wargi wciąż ocierają się o twoją skórę “to głównie z podniecenia”.
Próbujesz mu powiedzieć, że nic nie szkodzi, ale wszystko co udaje ci się ‘powiedzieć’ to cichutki odgłos i lekkie potrząsnięcie głową. Chichocze przy twoim gardle wysyłając małe drganie przez twoje ciało. ”Ok, w takim razie… za każdym razem gdy powiem ci że coś masz zrobić, masz odpowiadać ‘Tak panie Styles’, ok? Możesz to dla mnie zrobić, kochana?”
“Tak” mówisz w cichym szepcie, skąpo zdolna utrzymać spójne myśli. Nie myślałaś, że możesz być bardziej podniecona niż w tej chwili, ale on właśnie udowodnił Ci, że się mylisz. On ciągnie cie za włosy niezręcznie , pokazując mu więcej szyi. Naciska swoje ciało mocniej do Twojego, odsuwając stół o kilka cali. “Tak, co…?” warknął.
“Tak panie Styles” odpowiadasz posłusznie w jego erotycznej grze. “Ten człowiek jest tak cholernie gorący” myślisz powoli, a Harry kontunuuje cięzkie oddechy na twojej szyi. Będziesz nazywała go jak tylko on chce, ale żeby nie zatrzymywał przyjemności.
“Ponieważ jesteś gotowa grać na moich zasadach to jest coś co chcę abyś zrobiła. Klękaj i ssij, znów.” mówi całując cię w usta i patrząc głęboko w oczy.
“Tak panie Styles” mówisz i wolno obniżasz się z powrotem. Bierzesz jego penisa w swoich ustach i kontynuujesz przyjemność, którą sprawiałaś mu wcześniej.
Ciche jęki wydobywają się z jego ust, kolana mu miękną , gdyż rozpoczynasz robić to coraz szybciej. Twój język pracuje 69 razy szybciej. Łapiesz jego tyłka, naciskasz coraz mocniej. On wie, że zaraz dojdzie. Jesteś po prostu za dobra. Wiesz, że on się zbliża, ale nie zatrzymujesz się. Chcesz czuć jego smak i jak traci kontrolę. Robisz mu dobrze coraz szybciej i szybciej, aż do zmęczenia.
Jedo kolana drżą, stracił równowagę, niezdarnie upada ale podtrzymuje się stołu obiema rękoma. Odrzuca głowę do tyłu i wdrapuje palce w stół. Słyszysz jego jęki. Wytryskuje się do ciebie, niezdolny niczego zatrzymać. Jego sapanie i jęki trwają dalej do czasu kiedy skończył. Harry jest ledwo zdolny do stania. Spoglądasz na niego.
"Cholera, dziewczyno! Nikt wcześniej mnie tak nie zadowolił jak ty teraz." powiedział powoli i zaczął łapać równowagę; próbuje wstać. Nie może oderwać oczu od Twojej pięknej twarzy i ust wciąż wysmarowanych w jego sokach. Zadrżał jeszcze raz z podniecenia.
"Cieszę się, że byłam pomocna Panie Styles" powiedziałaś powolnym seksownym głosem wstając i podchodząc do niego. Udzielasz mu chytrego i erotycznego uśmiechu.
"Teraz pozwól mi być Twoim pomocnikiem" powiedział uśmiechając się psotnie. Powoli zniża się do podłogi i stanął na kolanach. Zaczyna delikatnie całować Cię po brzuchu tańcząć językiem przez pempek. Delikatnie przesuwa swe ręce ku twojej pupie, podnosi dłonie do linii Twoich majtek i ściąga je lekko w dół. Kontunuuje burzę pocałunków, ściągając twoją bieliznę na wysokość twych kostek. Ponieważ odsunęłaś się aby zdjąć je do końca, Harry patrzy się na ciebie i uśmiecha się po raz kolejny.
Po raz kolenjy wrócił na pełne kolana i dosięgnął Ciebie. Złapał twoją jedną nogę i posadził ją na swoim ramieniu. Chwyta cię za udo i zaczyna po nim całować. Jego wargi powoli stwierdzają, że jest to droga do Twojej vaginy.
Twój oddech staje się coraz cięższy, ponieważ Harry zaczyna całować i podgryzać Twe suchnięte już różowe wargi. Jego język staje się coraz bardziej przyjemny dla Ciebie i zaczyna Cię podniecać. Harry bawi się twoimi wargami i zchodząc coraz niżej szuka twego punktu. Powoli liże i ssie Twoją vagine. Łapiąc Cię za pupę, zbliża się do Ciebie coraz bardziej.
Chwytasz się kawałka stołu, jak to wcześniej zrobił Harry. Twoje ciało przyśpiesza drganie, czujesz się jak w niebie. On wjężdza w ciebie coraz mocniej, przyjemnie lizac twój rdzeń. Noga na której stoisz zaczyna słabnąć. Odchylasz się do tyłu na stole, wywierając nacisk na nim. Harry ostrożnie wsadza dwa swoje palce w ciebie, sprawiając że Twoje ciało zaczyna coraz szybciej drgać i wasze jęki stają się coraz głośniejsze. Ślizga się w Tobie szybko i wolno, spijając każdy sok który z Ciebie wychodzi. Twoje ciało czuje każdą przyjemność i powoli zatracasz się. Jego palce pracują w tobie coraz szybciej; dociskasz się do niego. Chce dać ci kompletną ekstaze, upewnia się że spił każdą krople z Ciebie. Wtedy... zaczyna robić wszystko to samo od nowa.
Puszczasz stół, podnosisz się i instynktownie łapiesz jego głowy. Nie mozesz sie nim naciszyc w tobie. Gdy czujesz moment, że zaraz dojdziesz, krzyczysz z przyjemności. "Mmmm" powiedział Harry, wysyłając w Ciebie lekkie wibracje. "Odgarnij włosy, dziewczyno!" wymamrotał do Ciebie. Czując z jaką swobodą wypowiedział te słowa, zrobiłaś co chciał.
"O mój Boże!" lecą Ci łzy, gdy padaszz nóg do tyłu na stół niezdolna do utrzymania równowagi. Twoje palce wciąż wplecione w jego włosy; Harry Cię kończy i czyści. Nigdy nie czuł czegoś lepszego w swoich ustach.
Twój oddech zwalnia. Harry stanął naprzeciw Ciebie z uśmiechem rozświetlającym jego twarz. Wytarł swoją twarz z Twoich soków, pocałował Cię z uczuciem.
Z jego ust wydobył się erotyczny i powalający śmieszek, gdy zobaczył że Twoja twarz zmieniła kolor na jasny róż. "Z czego się śmiejesz?" pytasz się. Podchodzi do Ciebie bliżej; wciąż się uśmiecha. "Kocham sposób w jaki się rumienisz, gdy jesteśmy bardzo blisko siebie" powiedział. Czujesz jego oddech w swoim gardle przy jego doborze słów. Zaczynasz czuć, że znów stajesz się mokra.
"Teraz bądź dobrą dziewczynką i odwróć się do mnie tyłem i stań przodem do stołu". Nieznacznie się uśmiechasz i odwracasz się; naciskając swoją idealnie wyrzeźbioną pupą do niego. "Mhmm" powiedział na widok Twych postępów. Uśmiechasz się.
Zanim się obejrzałaś, on już podszedł do Ciebie i pociągnął Cię za włosy ; szarpiąc Twoją głowę w jego stronę. Popycha twe ciało do jego. "Tsh... Tshh... Tshh..." powiedział; czujesz jego ciepły oddech na Twoim uchu. "Nie trzymasz się zasad... Co ci powiedziałem, że co masz mówić gdy wydaje polecenia?" Z bólu, twój oddech staje się cięższy; po raz kolejny. Czujesz jak wchodzi w ciebie. Odpowiadasz mu natychmiast "Tak panie Styles". Wolno spycha Cię; twoje ciało w połowie opiera się na stole. "Teraz tak leż. Gdy skończymy, będę zmuszony kupić nowy stół." Bierzesz głeboki wdech, a Harry opiera swą rękę na Twoje plecy przytrzymując Cię mocno o stół. Rozstawia Twoje nogi by mieć lepszy dostęp. "Przygotuj się, kotku" mówi. Chwytasz mocno stół. "Tak Panie Styles" odpowiadasz. On uderza w ciebie, oddając się w każdym calu. Twoje słowa zostały wykrzyczane, gdyż on jest za dobry. Gdy to usłyszał, stał się szorstki. "Tak, kochana. Powiedz to jeszcze raz!" domaga się wchodząc w Ciebie jeszcze raz. Wydajesz jęk niczym niezmąconej przyjemności. Stół się trzęsie nieznacznie pod tobą "Tak... panie... Styles" kontunuujesz gdy wówczas on przyśpiesza.
Zaczynasz zaciskać się coraz bardziej, czujesz że już tylko chwila Cię dzieli od dojścia. Harry kontynuuje równe pchnięcia, kołysząc Twoje ciało. Za każdym razem z jego ust wydobywają się ciche jęknięcia połączone z sapaniem. Jego ciało jest bliskie szczytowi.
"Ohhhhhhh" krzyczy wchodząc w Ciebie coraz szybciej. "Krzycz... moje... imię..." chcial sluchac tylko twojego glosu. "Panie Styles" krzyczysz, gdy stół zaczyna ślizgać się z siły Harry'ego uderzenia w Ciebie. "Nie! Krzycz moje imię!" rozkazuje Ci po raz kolejny. "Harry... Harry... Harrrrrryyyyy!" dajesz mu czego chce. "Oh, tak, kochana. Mów to! Krzycz to! Do czasu póki nie skończymy, albo puki nie powiem Ci abyś przestała" Kontunuujesz krzyki nie zwarzając, że za ścianą mieszka reszta chłopaków z 1D. Jesteś w niebie, nie ma innej rzeczy na którą miałabyś teraz ochotę. Harry czuje się bardzo dobrze, nie przestajesz mu tego uświadamiać.
Zaciskasz się z przyjemności, gdyż właśnie dostałaś największego orgazmu w soim życiu; kołyszecie całym stołem. "Pieprz mnie Harry, pieprz mnie!" krzyczysz. Twoje palce wbijają się do stołu, gdy Harry zwolnił. Czuje na sobie Twe ciepłe soki, które lały się na jego penisa. Uderza w Ciebie jeszcze raz. Podnosi się i łapie za Twoje włosy, ściaśniając powierzchnię pomiędzy wami dwoma. Cokolwiek mówisz, podnieca go w tym momencie. Jeszcze raz wchodzi w Ciebie; z taką siłą, że nic nie możesz temu pomóc i krzyczysz z przyjemności. "Oh tak, właśnie tak" warczy. Jego czas nadszedl i oddał Ci wszystko co w sobie miał.
Ostatnie pchnięcie było tak mocne, że połamaliście stół; a za sciana bylo slychac oklaski i gwizdy gratulujacych Harry'emu chlopakow.

Imagin z Louisem ♥ 

NOOOOWY!

Dedykacja:

♥ Dla Julii <3

-------------------------------------------
Stałaś na parkingu w objęciach twojego chłopaka. Gładziłaś jego plecy z trudem powstrzymując łzy.
To tylko tydzień.-powtarzałaś sobie w myślach.
-Ja nie mogę jechać. Nie bez ciebie. Dopiero zamieszkaliśmy razem a ja już muszę cię zostawić.-mówił zmartwiony.
-Loui, wariacie. Nie będzie rezygnował z 6 koncertów dla mnie.To tylko 7 dni. Jak wrócisz będę tu czekała tak jak teraz i wszystko będzie dobrze.-mówiłaś spokojnie chociaż byłaś smutna.
-Nie mogę jechać. Nawet się nie skupię. Nie pojadę.
-Oj, to miłe kochanie, ale nie. To kiepski plan.-uśmiechnęłam się.
-Kiepski?-zaśmiał się cwaniacko.-to mam LEPSZY!-krzyknął.
Wziął cie na ręce i przerzucił przez ramię. biłaś go delikatnie pięściami po plecach.
-Puść mnie wariacie!-krzyczałaś śmiejąc się.
-Dobrze.-powiedział tak po prosu.
Zaniósł cię do tourbusa i postawił na podłodze.
-Chłopaki, trzymajcie ją. Jedzie z nami. Lecę ją spakować. Dajcie mi 15 min.-powiedział szybko po czym pobiegł w stronę domu.
Wiedziałaś, że nie ma sensu się spierać.Usiadłaś na kanapie i zaczełaś patrzyć w okno.

 !~!~!~!~!~!~!~!~!~!~!~!~!~!~!~!~!
-Mam wszystko.-wysapał.-Kierowco, RUSZAMY!
Podszedł do ciebie i pocałował w szyję.
-Spakowałeś wszystko?-zapytałaś oschle dalej wpatrując się w widok za oknem, który powoli zaczął się ruszać.
-Tak spakowałem. Ale jak czegoś zapomniałem to wszytko mogę ci kupić na miejscu. Chyba nie jesteś zła.Po prostu za bardzo bym tęsknił skarbie.
-Skoro tak...-przytuliłaś go.
*~*Kilka godzin później*~*
Wyszliście z busa chłopaków i skierowaliście się w stronę sali koncertowej. Wszyscy weszliście na backstage. Lou nie mogła jechać z chłopakami dlatego nowa stylistka już wzięła się do roboty.
Lekki make-up matujący i stylizacje...
- Co ona z nas zrobiła?-krzyknął Nialler kiedy tylko stylistka opuściła garderobę.
Miał rację...
Blondas w bluzce w paski. Harry w bejsbolówce, która miała być dla Zayna... Katastrofa.
Poprzemieniałaś trochę ich ciuchy i było okej. Ostatnie detale. Dałaś Harrego czerwoną muszkę i conversy. Niallowi zielonego full cap'a, a dla Liama srebrny zegarek. Zapięłaś Louisowi szelki głaszcząc jego umięśniony tors. Stanęłaś na palcach i pocałowałaś czubek jego nosa uśmiechając się. Przytulił cię czule kołysając w prawo i w lewo. Cicho zamruczałaś.
-Dobrze, ze jesteś tu ze mną.-wyszeptał całując cię.
Podałaś mu vansy aby je ubrał. Oczywiście na gołe stopy.
Schyliłaś się, aby podwinąć nogawki jego spodni.
-Ehh...[T.I]. Nie klęcz tak przy nim bo od tyłu wygląda to dość...dwuznacznie.-powiedział Liam.
Wstałaś i walnęłaś go w ramię.
-Ałaa...no co?-krzyknął.
-Tatuśku, robisz się niegrzeczny.
Do garderoby wszedł menager.
-Wchodzicie za 3 minuty-oznajmił.
Dałaś każdemu buziaka w policzek, butelkę wody i życzyłaś powodzenia.Poszliście zaraz przed scenę.
Tym czasem Louis gdzieś zniknął.
-Gdzie ten debil?- zapytał Harry.
-Nie wiem. Wychodźcie. On dołączy-oznajmił Paul.
Wbiegli na scenę. Same krzyki. Harry przeprosił za Louisa i powiedział, że trochę się spóźni.
Wtedy poczułaś dotyk na swoich biodrach.
-Przyniosłem ci fotel.-usłyszałaś koło ucha szept Louisa.
-Wariacie! Kochanie, ty masz tu śpiewać a nie przynosić mi fotele. Już wyszliście na scenę!
-I co? Miałem śpiewać a moją księżniczkę by bolały nogi?  Na pewno nie!-powiedział teatralnie krzyżując ręce.
Pocałowałaś jego usta i wskoczyłaś na niego oplatając nogami jego pas. On chwycił twoją pupę i przycisnął do ściany. Namiętnie całował twoją szyję(twój słaby punkt). Twoje oczy zaszkliły się z emocji.
Lekko odepchnęłaś Lou od siebie. Stanęłaś na podłodze poprawiając chłopakowi fryzurę.
-Podniecenie przed koncertem niewskazane.-zaśmiałaś się.-Idź już. Trzymam kciuki.
Chłopak jeszcze raz cię pocałował.
-Mam dla ciebie niespodziankę.-powiedział i wyszedł na scenę jakby nigdy nic.
Opadłaś na zielony wielki fotel z lekko wymiętą dżinsową koszulą i potarganymi włosami.
Zastanawiałaś się o jaką niespodziankę chodzi.
Zaczęli śpiewać trzecią piosenkę ~Use Somebody.
Liam wskoczył za scenę, wyciągnął zza zasłony jakąś tabliczkę i już znowu go nie było.
Pokazał ją nad głową Louisa. Już wiedziałaś o co chodzi. To tektura z napisem ,Kiss Me. I'm legal'. Taka sama jaką kiedyś pokazali nad Harrym.
Fanki zaczęły piszczeć i krzyczeć.
Liam wrócił. Rzucił tabliczkę w kąt i spod zasłony wyciągnął nową. Całkiem białą.
Chwycił marker i napisał coś na niej po czym ci ją pokazał.

Spojrzałaś na napis: ,Kiss me, I'm Taken'
-no leć to pokazać!-krzyknął.
-Co? Ale jak to...
-No dawaj!.-wypchnął cię na scenę.
Oślepił cię blask reflektorów, świateł, fleszy i gadżetów fanek. Szybko poprawiłaś włosy i niezdarnie, w zielonych szpilkach od Louisa przebiegłaś przez scenę do niego. Wszystkie oczy były skierowane na ciebie. Nieśmiało podniosłaś wyżej tabliczkę.
Louis zauważył to i uśmiechnął się. Wyciągnął z twoich rąk tabliczkę i rzucił nią za siebie. Przytulił cię i pocałował w usta.
-Niespodzianka.-wyszeptał ci do ucha.
Zrozumiałaś co chce zrobić. Było za późno, żeb zaprotestować.
-Chciałem wam wszystkim kogoś przedstawić. Jest to moja nowa dziewczyna, [T.I]. Mam nadzieję, że prawdziwe directionerki to zrozumieją i przyjmą moją dziewczynę z radością.-  powiedział przytulając cię mocniej.
Cała publiczność zaczęła klaskać. Zamarłaś. Harry wziął cię pod rękę aby odprowadzić za scenę. Louis chwycił twoją dłoń. Zrezygnowana puściłaś ją. Byłaś zła.
-Kocham cię.-wyszeptał.
Odwróciłaś głowę i odganiałaś łzy. Harry posadził cię w fotelu i wrócił na scenę. Pewnie nie zauważył twojego smutku.
Wsunęłaś kolana pod brodę i objęłaś je rękami. Wsłuchiwałaś się w głos Louisa i rytm swojego serca.
~~~~~~~~~~~~~Po koncercie~~~~~~~~~~~~
-Kochanie, nie chciałem .-mówił Louis.
Kucnął przy tobie obejmując cały kłębek ciebie. Otoczył cię ciepłymi ramionami. Wiedziałaś, że on zrozumiał wtedy, ze to było dla ciebie straszne i szokujące.
-Nie chciałem, żeby to tak wyszło. Nie pomyślałem.
A czy ty kiedykolwiek myślisz?-puściły ci nerwy. Wiem, ze jesteś dziecinny... i za to cię kocham. Ale żeby aż tak ?-ciągnęłaś dalej.
-Skarbie, przepraszam. Ale przecież dobrze to przyjęli... cieszyli się.-tłumaczył się.
Chłopak wziął cię na ręce. Sam usiadł w fotelu i posadził cię na swoich kolanach zsuwając z twoich stóp szpilki.
Odsunął twoje mokre od łez włosy i otarł opuszkiem kciuka lecące krople. 
Położyłaś swoją głową na jego idealnej klatce.
-Ucieszyli się. Masz rację. Ale co z tego? Co gdyby tego nie zaakceptowali? Zerwałbyś ze mną? Zostawiłbyś? -ciągnęłaś coraz ciszej.
Za scenę weszli rozgadani chłopcy. Louis uciszył ich ruchem ręki. Zdziwił ich nasz widok.
-Co ty opowiadasz? Jesteś wszystkim co mam. A trudno zostawia się cały swój świat.-gładził twoje plecy-rozumiem swój błąd. Wystawiłem cię na widok tak wielu ludzi, na tak wielką scenę. To mogło być duże zagrożenie. Ale błagam cię. Nie płacz bo wtedy serce mi pęka.-Otarł twoje łzy i gładził twój policzek. Chwycił w dłonie twoje zmarznięte ręce i zaczął całować każdą odkrytą cześć.
-Wiem, ze to trudne ale.... wybaczysz mi?-zapytał patrząc prosto w toje oczy.
-Oczywiście ze tak. Bo gdy kończy się zaufanie to kończy się związek-zacytowałaś Harrego.-A ja mam do ciebie zaufanie i wierzę, że już więcej czegoś takiego nie wymyślisz. A nawet jesli... to znowu ci wybaczę bo po prostu cię kocham.
Pocałował cię namiętnie. Oparł swoje czoło o twoje. Tonęłaś w jego oczach. On wstał, postawił cię i otoczył ramieniem.
Było już ciemno dlatego udaliście się do tourbusa. Miałaś pokój z Louisem. Harry z Liamem a Niall z Zaynem. Wszyscy mieli osobne łóżka ale oczywiście pierwszym ruchem Louisa było złączenie ich w waszej sypialni.
Usiadłaś przy laptopie a Louis poszedł pod prysznic.
Pokój miał dwa wyjścia. Jedno prowadziło na główny korytarz a drugie do pokoju Hazzy i Li.
Tak... to niezręczne, wiedząc, ze twojej prywatności strzegą tylko harmonijkowe drzwi.
Louis wyszedł spod prysznica. Wzięłaś rzeczy i skierowałaś się w stronę drzwi.
-Kochanie, nie wziąłeś mi nawet pidżamy.-krzyknęłaś rozchylając drzwi.
-Tak, wiem.Śpij w bieliźnie.. albo bez.-uśmiechnął się.
-Słychać was!-krzyknął Zayn.
-Kotku, nie zamknęłaś drzwi.-powiedział spokojnie Louis.
Narzuciłam koszulkę Louisa, która leżała w łazience.
Wyszłam spod prysznica i wskoczyłam pod ciepłą kołdrę.
-Mam na coś ochotę, wiesz?-zaczął Louis.
-O nie, Lou. Nie mam zamiaru tego robić wiedząc, że Harry tego słucha.
-Ej. Ja nie podsłuchuję!-powiedział z wyrzutem.-Po za tym Louis... zdradzasz mnie ?!
-Pamiętajcie o zabezpieczeniu.- wtrącił się Daddy.
-Przepraszam Harry, ale taka dziewczyna koło mnie... takie sexi ciało. Wybacz, tylko dziś.-Powiedział Louis do Harrego.
-Dobrze, tylko ten jeden raz.-odparł.
-Dzięki!-krzyknął Louis i przytulił mnie mocno.
-Zaraz tu zwymiotuję.-powiedział Zayn z pokoju za ścianą.
-Ja to bym coś zjadł.-dodał Niall.
-A ja to bym poszła spać. Dobranoc chłopcy.-powiedział z tryumfalnym uśmiechem i zgasiłam lampkę koło łóżka.